Jednak koniec tych przemyśleń i smutków! Dziś na osłodę tej paskudnej pogody i niezbyt przyjemnej aury - czekolada! A jaka? A no prosto zza zachodniej granicy, czyli wyrób od naszych sąsiadów Niemców. Lindt ma wyjątkowo smaczne czekolady i tworzy moje ukochane gorzkie tabliczki. Seria '''Hello my name is...'' też wyszła im porządnie, ale czy ze wszystkimi smakami? Te dostępne w naszym kraju już opisywałam, ale nie dane mi było dostać w Polsce innych smaków serii. Z pomocą przyszła koleżanka, która poprzez wymianę słodyczy, sprezentowała mi tego batonika. Czekolada i popcorn? To musi być paskudne! Ale czy tak było? Zapraszam!
Skład:
Wygląd: To co zawsze ujmuje mnie w tej mace, to to, że ich opakowania zawsze biją luksusem i elegancją. Nie brak tu przepychu, a jest po prostu to ''coś'', co sprawia, że człowiek koniecznie chce tego spróbować (a przynajmniej jest tak u mnie w domu). Nie dość, że opakowanie budzi w człowieku chęć posiadania (i zjedzenia oczywiście) to i jeszcze środek skrywa w sobie pełno bajerów.
Batonik niestety pokrył mi się szarawym nalotem, ale to tylko przez zmiany temperatury i dość długą podróż. Każda kosteczka ma inny wytłoczony wzór, co bardzo mi się podoba i dodaje jeszcze większej klasy. Jednak wyglądem się nie najem, a więc czas na testy...jak wypadło to bardzo dziwne połączenie smaków?
Smak: Zacznę od zapachu, który jest dziwny. Najpierw czuć słodką i śmietankową czekoladę, ale później ujawnia się coś a'la maślanego...coś, co mnie zaniepokoiło. Ogólnie kto mnie zna, to wie, że ja popcornu nie trawię, a szczególnie tego, jak łuski kukurydzy włażą mi w dziąsła i je ranią. Popcorn jest niebezpieczny, a za ten smak, który oferuję wolę nie ryzykować. Popcorn na słodko to już dla mnie totalne wariactwo, ale jak widać można - nawet Lindt zaryzykował! Smak samej czekolady jest mi dobrze znany, bo to po prostu pyszna mleczna Lindt'a i nic więcej. Szybko rozpuszcza się w buzi (a nie w palcach) i zostawia po sobie błogą słodycz. Jednak w tej czekoladzie jest coś jeszcze....rąbany popcorn! Czekolada się rozpuszcza, wszystko jest pięknie i nagle pojawia się on...psując oczywiście cały efekt. Jest okropny i pozostawia po sobie posmak starej skarpety (podobny do tego w fasolkach wszystkich smaków). Jest twardy, ewidentnie stęchły i jakiś taki margarynowy. Powiem Wam, że nie spodziewałam się, że Lindt może zrobić tak OKROPNĄ czekoladę. Nie polecam, a sama będę unikać jak ognia!
Podsumowując:
3/10
Cena - prezent
Czy kupię ponownie? - Nie
To dobrze, że spędzasz czas tak jak lubisz :) Po to są wakacje :) Mam nadzieję i życzę Ci aby całe były udane ;)
OdpowiedzUsuńCzekolada raczej by mi nie posmakowała :P
Az dziwne,myślałam,ze bedzie dobry :o No ale tak bywa XD
OdpowiedzUsuńPopcorn to jedna z tych rzeczy, której nigdy nie lubiłam i na tę czekoladę na pewno bym się nie skusiła, nawet, gdyby opinie o niej lepsze były. :>
OdpowiedzUsuńO fuj, jak można wsadzić usmażony popcorn do czekolady i zostawić by leżał x miesięcy w sklepie ;-; Myślałam, że jest może prażony na sucho, wtedy to mogłoby się udać. Szkoda, że ta czekoladka tak nie wyszła, ja popcorn lubię więc mogłabym ją polubić.
OdpowiedzUsuńJa też bardzi lubię opakowania serii Hello, dla mnie najładniejsze z Lindtów :)
Nie wiem, ale Lindt po prostu miał gorszy moment. To chyba najgorsza czekolada jaką od nich jadłam :D
UsuńRaczej nie kupię, choć opakowanie niewątpliwie zachęca :) Jednak takie smaki czekolad to nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńBatonik mnie zupełnie nie zachęca, więc sobie odpuszczę dziś jego komentowanie. :) To super, że znajdujesz czas na wszystko, czego Ci wcześniej brakowało!:)
OdpowiedzUsuńGdzie będziesz pracowała? :)
Mnie mówiąc szczerze wakacyjna praca odprężyla i przyniosła dużo satysfakcji z siebie. Tobie też tego życzę i uwierz, że samodzielnie zarobione pieniądze cieszą dużo bardziej. Trzymaj się, Kochana i czerp z wakacji sama radość bez zbędnych smutków i dolowania się tym, co jeszcze nie nastąpiło. 😉 Żyj chwilą! Pogoda faktycznie paskudna, a wyobraź sobie jeszcze, że jestem teraz opiekunką na obozie, gdzie praktycznie wszystkie zajęcia odbywają się na dworze, w tym zimnie i deszczu. Porażka delikatnie mówiąc. ;) Trochę się przeziebilam, ale jakoś się trzymam.
Pozdrawiam Cię Słońce i czekam na wieści. 😉😄
Buziaki!
Nigdzie nie będę pracować :D To było tylko nawiązanie do mojej przyszłości ;)
UsuńCo za głupota! Nie da się tych zabaw na dworze zastąpić czymś innym? Słyszałam, że tam u Ciebie to jakieś dramaty powodziowe! Całusy i zdrowiej :*
Okej, teraz rozumiem. :) Myślałam, że może się gdzieś zatrudniasz na wakacje, ale w Twoim wieku to rzeczywiście bez sensu. Jeszcze się w życiu napracujesz aż nadto. 😉 Były wyłączenia prądu na obozie i brak dostępu do wody... Warunki polowe, ale muszę to przetrwać. Oby szybko do ciepłego domu! :)
UsuńDziękuję Ci Kochana!
Również nie lubię popcornu, więc od razu wiedziałam, ze z tym batonem nie ma co szaleć :D
OdpowiedzUsuńA zapowiadał się tak fajnie :/
OdpowiedzUsuńJakoś te czekoladki swoją gramaturą w postaci paluszka nas nie kręcą :P Wolimy duże tabliczki :D
OdpowiedzUsuńJa jednak wolę mini batoniki :)
UsuńMniej zjesz, nie kusi i mniejsze wyrzuty :P
UsuńOj tam, jak my raz na tydzień jemy słodycze to na pół zjedzona tabliczka nie robi nam wyrzutów sumienia :D
UsuńWy kochane chude jesteście więc wcinać można ;)
UsuńŻadnego batonika ani czekolady z serii Hello w ustach nie miałam, ale na przyszłość będę wiedzieć po jaką wersję nie sięgać, bo kiedyś spróbować muszę Caramel Brownie, Banana Milkshake, czy Coconut Love :)
OdpowiedzUsuńA mnie by pewnie zasmakowała, bo lubię czekolady z chrupkami, chociaż z prażoną kukurydzą jeszcze nie jadłam :)
OdpowiedzUsuń